Azerski ambasador w Iranie otrzymał notę protestacyjną z żądaniem powstrzymania działań anty-irańskich przez tajne służby Izraela na terytorium Azerbejdżanu.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Iranu twierdzi, że terroryści zamieszani w morderstwo irańskich naukowców, przebywają na terytorium Azerbejdżanu przy wsparciu izraelskiego Mossad. Ponadto Iran oskarżył Baku o “anty-irańską propagandę w mediach” i blokowanie drogi Baku-Astara dla ciężkich irańskich ciężarówek.
JESTEŚ JUŻ FANEM POLITYKI WSCHODNIEJ NA FACEBOOKU?
Azerbejdżan zdecydowanie zaprzeczył oskarżeniom o współudział w aktach terroru, ale jednoznacznie zaznaczył, że nie jest już możliwa obecnie poprawa stosunków dyplomatycznych z Teheranem.
W Baku pojawiają się “polityczne głosy” o powrocie idei “Wielkiego Azerbejdżanu” kosztem terytorium Iranu. Ma to częściowy związek z mniejszością azerską w Iranie, która stanowi 24% całej populacji. Wszystko to ma znaczenie w świetle ewentualnej wojny na Bliskim Wschodzie, która z pewnością wpłynie na południowe republiki kaukaskie, a w konsekwencji na sytuację Rosji.
Skala domniemanego konfliktu nie pozostawia nadziei, że nie dotknie on w pewnym sensie tego regionu. Chcąc nie chcąc, sąsiedzi Iranu zostaną w tą wojnę w pewnych aspektach uwikłani. Oczywiste jest to, że w przypadku ataku na Iran, do Azerbejdżanu masowo zaczną napływać uchodźcy azerscy.
Niedawno, Azerbejdżan odwiedził specjalny przedstawicielem sekretarza Generalnego NATO w regionie Południowego Kaukazu i Azji Środkowej James Appathurai. Podczas spotkania z prezydentem Ilham Alijew rozmawiano na temat perspektywy stosunków z NATO. Zainteresowanie USA Azerbejdżanem jest oczywiste, to terytorium przez które transportowane jest zaopatrzenie dla NATO w Afganistanie, podobnie jak przez Uzbekistan i może stanowić trampolinę do wojny z Iranem.
Wojna Zachodu z Teheranem oraz przyjęcie Azerbejdżanu do NATO, otwierają przed Baku perspektywę budowy “Wielkiego Azerbejdżanu”, ale nie tylko. Azerbejdżan może także w radykalny sposób rozwiązać problem zwrotu spornych terytoriów. Prezydent Ilham Alijew wielokrotnie mówił, że Azerbejdżan nigdy się nie pogodzi z utratą tych ziem i nie uzna samozwańczej Republika Górskiego Karabachu, a w razie potrzeby użyje siły.
Być może dlatego, w przeciwieństwie do wizyty Amerykanów w Azerbejdżanie, rosyjscy urzędnicy często odwiedzają Armenię. W ciągu ostatnich kilku dni w Erewaniu był min. wicepremier Wiktor Zubkow oraz dowódca sił lądowych gen. Aleksandr Postnikow, a wojskowa baza w Armenii w całości była optymalizowana na przełomie października i listopada 2011 roku.
Oczywiście, nie wolno dziś stwierdzić jednoznacznie, że Ilham Alijew dokonał ostatecznego wyboru na korzyść Stanów Zjednoczonych, ale argumenty przemawiają za tym. Jednak “kropka nad i” w tych relacjach w perspektywie czasu będzie należała do Rosjan i ich obecności wojskowej na południowym Kaukazie.